Varia

IntymnośćFot. Przemysław Jendroska.
65. Kaliskie Spotkania Teatralne – dzień drugi

Już na starcie Festiwalu Sztuki Aktorskiej mogliśmy wybrać się na przeciwległe teatralne bieguny, z zaskoczeniem przekonując się, że mają ze sobą całkiem sporo punktów wspólnych. Maleńkie hotelowe „Godej do mie” z Teatru Śląskiego w Katowicach ze wspaniałymi rolami Agnieszki Radzikowskiej i Dariusza Chojnackiego z „Polowaniem na osy” z warszawskiego Teatru Studio łączy odkrycie siły szlachetnego współgrania, wyczulenia na partnera oraz zwyczajnej, a jednak szczególnie wymagającej uważności na świat i wobec drugiego człowieka. Spektakle Roberta Talarczyka i Natalii Korczakowskiej z impetem zainaugurowały KST, ukazując aktorstwo barwne, czasem efektowne, częściej wyciszone.

Uciec do teatruFot. B. Barczyk
65 Kaliskie Spotkania Teatralne – dzień pierwszy

Znów, jak co roku, można powtórzyć nieśmiertelną formułę – skoro maj (oby przypomniał sobie, że jest majem, a nie na przykład marcem), to Kalisz i Festiwal Sztuki Aktorskiej. Najstarszy w Polsce, jak zwykle imponująco bogaty z programem ułożonym w zaskakujące konstelacje. Cieszę się na najbliższy tydzień codziennych notatek, a przede wszystkim na wieczorne spotkania z Artystkami i Artystami, bo te w Kaliszu są zawsze wyjątkowe. Tym razem jadę jednak nad Prosnę, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej chcąc w teatr uciec, w teatrze się zatopić, odgrodzić się choć w niewielkim stopniu od rzeczywistości.

Portret własnyFot. Maciej Zakrzewski
Na marginesie spektaklu „Zielona Polana” w reżyserii Pawła Szkotaka w Teatrze Powszechnym w Łodzi

Nazywa się Bożena, w życiu pełni jedną tylko rolę – jest żoną swojego męża. Stłamszoną, wykpiwaną, co i rusz odsyłaną do kuchni, bo i tak niewiele zrozumie z biznesowych rozmów. Jednak w „Zielonej Polanie” przygotowanej przez Pawła Szkotaka w łódzkim Teatrze Powszechnym pani Bożena ma swoje chwile. W intermediach między scenami grająca ją Małgorzata Goździk śpiewa przetłumaczone przez reżysera przez evergreeny. Śpiewa pięknie, prosząc, by zabrać ją na księżyc, nuci Deana Martina i Nat King Cole’a. A my czujemy, że zabawny, chwilami gorzki spektakl, co nie udaje niczego ponad współczesną komedię obyczajową o Polsce i Polakach ma drugie dno, a tam są resztki piękna, trochę nostalgii, dziwny powidok wolności. Na pozór nic wielkiego, a jednak Powszechny znów pozwala mi uwierzyć w siłę polskiej komedii.

Najlepsze, najlepsi…Fot. Magda Hueckel
…w roku 2024 – przegląd bardzo subiektywny

To nie był rok, który będę wspominał przez lata. Okazał się ważny z powodów instytucjonalnych i personalnych, bo w końcu można było zacząć porządki czy może raczej odgruzowywanie wielu miejsc przez poprzednią władzę systematycznie niszczonych. To był rok zmian przeprowadzonych albo wciąż trwających, bo tu i ówdzie szczególnie istotne rozstrzygnięcia przed nami. Rok, po którym chyba więcej sobie obiecywaliśmy, co nie znaczy, że należy go skreślać. Co dokładnie widać w subiektywnym podsumowaniu spraw wyłącznie artystycznych,  a takim jest moje zestawienie.

Opowieść wigilijnaFot. Jeremi Astaszow
To (znów) idzie młodość – notatka piąta mocno spóźniona

„Merry Crisis” to nawet nie przedstawienie dyplomowe studentów krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, ale jeden z egzaminów, jakimi kończyli trzeci rok. Jednak nie ma tu mowy o żadnej wprawce, ale o pełnoprawnym widowisku, mogącymi stawać w szranki z najważniejszymi spektaklami przygotowanymi w Szkole. Mądrym, szalenie zabawnym, ale pozbawionym choćby jednej nuty szyderstwa. Znakomita aktorka Weronika Kowalska okazuje się uważną i czułą reżyserką, a prowadzeni przez nią wykonawcy przebijają się przez bezpieczną konwencję seansu muzycznego, dając portret bardzo polskiej rodziny. Patrzę, stopą wystukuję rytm, na przemian śmieję się i ocieram łzy.

Człowiek w zagrożeniuFot. Jeremi Astaszow
To (znów) idzie młodość – notatka czwarta

Tegoroczny Festiwal Otwarcia w Krakowie ma wiele tematów, ale jednym z najważniejszych są współczesne narracje w teatrze dla dzieci i młodzieży. Wśród nich szczególne miejsce zajmuje udział nowych technologii w docieraniu do młodego widza i sposoby na to, by uczynić z niego uczestnika scenicznych zdarzeń. Jak to wygląda w praktyce, pokazał „Zdrajca” z Teatru Kolibri w Budapeszcie, gdzie publiczność decyduje o losach postaci.  Najważniejsze jednak, że nie gubi się w tym człowiek z całym swym zagubieniem i jego emocje.

Krytyk teatralny, dziennikarz, publicysta, selekcjoner festiwali teatralnych, wykładowca.

Media społecznościowe