Na marginesie spektaklu „Latający Potwór Spaghetti” w reżyserii Mateusza Pakuły w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie
Na pierwszy rzut oka jest anarchistyczna farsa, za nic mająca utrwalone przez społeczne i obyczajowe normy świętości. Bobby Henderson między piekłem a niebem, przerysowany Szatan z podkreślonymi makijażem oczami, Chrystus wcielony w kobietę, ale ze znaną z ikonografii charakteryzacją. Wszystko, co chcielibyście wyśmiać w religii, ale nigdy nie mieliście odwagi. Kiedy poskrobać jednak mocniej „Latający Potwór Spaghetti” Mateusza Pakuły wchodzi w nieoczywisty dialog z jego poprzednimi przedstawieniami, stając się mocnym głosem w sprawie wolności wiary, odczuwania, myślenia i mówienia. A może nawet apelem o kościół z ludzką twarzą. Rzecz jasna w Polsce musi on zostać zlekceważony.