Zdania Wakara

Recenzje, eseje, wywiady, sylwetki, varia

Między nami dobrze jest?Fot. Natalia Kabanow.

Między nami dobrze jest?

64. Kaliskie Spotkania Teatralne – dzień drugi

Ro temu „Halka” Anny Smolar, teraz „Genialna przyjaciółka” Eweliny Marciniak, za chwilę „Pewnego długiego dnia” Luka Percevala – tak się jakoś złożyło, że krakowski Narodowy Stary Teatr przywozi do Kalisza spektakle ukazujące świat z perspektywy kobiet, z kobietami – i niezwykłymi aktorkami – w rolach głównych. Festiwal Sztuki Aktorskiej to świetny adres dla „Genialnej przyjaciółki”, bo to kolejny pokaz siły zespołu z Krakowa. A przy okazji, i to wybrzmiało mocno podczas seansu w Teatrze Bogusławskiego, spektakl zdystansowany wobec samego siebie, autoironiczny, we właściwych proporcjach korzystający z żywych improwizacji wykonawców.

Wespół w zespółFot. Rafał Skwarek

Wespół w zespół

64. Kaliskie Spotkania Teatralne – dzień pierwszy

A zatem minął rok, całkiem dobry rok, nastał maj, a skoro maj - to czas na Kalisz i Festiwal Sztuki Aktorskiej. Czeka nas tydzień niezwykłych teatralnych emocji, a mnie spotkania z Artystkami i Artystami oraz codzienne zapiski na blogu i w festiwalowej gazetce. Dziś startuje stacjonarna część imprezy, ale co poniektórzy mają już za sobą trzy przedstawienia. „Wyzwolenie” Jana Klaty z gdańskiego Teatru Wybrzeże, „1989” Katarzyny Szyngiery z krakowskiego Teatru Słowackiego i Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego oraz „Czerwone nosy” z kaliskiego Teatru Bogusławskiego pokazują, jak wielką siłą teatru są aktorskie wielopokoleniowe zespoły.

O sobie samym (i nie tylko)Fot. Magda Hueckel

O sobie samym (i nie tylko)

Na marginesie przedstawienia „Elizabeth Costello. Siedem wykładów i pięć bajek z morałem” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego w Nowym Teatrze w Warszawie

Przedziwna sprawa z nowym spektaklem Krzysztofa Warlikowskiego. Na premierze wydał się pokazem mistrzowskim co się zowie, fenomenalnie sporządzoną antologią motywów, tematów i stylistyk wybitnego reżysera, przygotowaną ze sznytem właściwym największym ale jednak powtórką z tego, co dobrze znamy. Chwilę później objawił swą siłę, dając się czytać jako opowieść autobiograficzna, najbardziej osobiste dzieło twórcy, który przechodzi smugę cienia, zagląda w twarz starości i pyta, czy coś jest po drugiej stronie.

Uśmiech wampiraFot. Dawid Ścigalski

Uśmiech wampira

Na marginesie spektaklu „Urban. Idę po was…” w reżyserii Bartosza Szydłowskiego w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie

Zawiodą się na tym przedstawieniu wszyscy, którzy spodziewali się wielowątkowej, psychologicznie pogłębionej i wypełnionej niuansami biografii rzecznika PRL-owskiego rządu. Nie znajdą satysfakcji tacy, co zastanawiają się na wieloma twarzami Urbana i ważą skrupulatnie – kanalią był czy jednak skomplikowanym bohaterem na wysoką miarę? Reżyser Bartosz Szydłowski i grający tytułową postać Adam Ferency idą w upiorny danse macabre, odstręczający kabaret z Polską w temacie i w tle. To krótko ciągnąca się opowieść o polskim upiorze, co nic sobie nie robiąc z narodowego decorum szczerzy zęby w obleśnym uśmiechu. Próbujesz go zabić osinowym kołkiem, ale wstaje z grobu i eskaluje szyderstwa. „Urban. Idę po was…” w krakowskiej Łaźni Nowej każe nam zmierzyć się z najbardziej obrzydliwą gębą polskiego społeczeństwa.

PrzesilenieFot. Bartek Barczyk

Przesilenie

„Wesele”, reżyseria Maja Kleczewska, Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

Mój mistrz Andrzej Wanat pisał kiedyś, że „Wesele” jest jak barometr – niezawodnie wskazuje w Polsce pogodę.  Jeśli stosować tę miarę do nowego przedstawienia Mai Kleczewskiej w krakowskim Teatrze Słowackiego jesteśmy dziś w przededniu podpalenia lontu. Emocje buzują, zwaśnione polskie plemiona łakną krwi i tylko czekają, by rzucić się sobie do gardeł, wojna ze Wschodu podchodzi pod nasze domy. Dojmujący smutek niedawnych „Dziadów” zastąpiły wściekłość i podskórna przemoc bronowickiej chaty. Powstał spektakl pełen niejednoznaczności. Zachwycający, chwilami irytujący, wwiercający się pod skórę, zachęcający, by się o niego kłócić, jednocześnie spierając się o świat.

Zawód na AFot. Jeremi Astaszow

Zawód na A

Na marginesie spektakli „Aktorzy prowincjonalni czyli pociąg do Hollywood” z Teatru Ludowego w Krakowie i „Każdemu coś się śni” z PWSFTViT w Łodzi

W krakowskim Teatrze Ludowym mały festiwal, a w nim dwie całkiem nowe, i jedna już tu opisywana opowieści o starcie w aktorskie życie. Michał Siegoczyński zaczerpnął tytuł z klasycznego już filmu Agnieszki Holland, ale wsłuchał się w zespół Ludowego i zbudował przedstawienie, które stanowi nieoczywisty, ironiczny hołd dla aktorskiego fachu. Małgorzata Bogajewska poprowadziła studentów łódzkiej Filmówki tak, że ze sceny krzyczą własnym głosem, a grają tak, jakby od tego zależało ich życie.

Krytyk teatralny, dziennikarz, publicysta, selekcjoner festiwali teatralnych, wykładowca.

Media społecznościowe