Varia

Ostre cięcia

Fot. Krafft AngererFot. Krafft Angerer
Wakar w Weimarze – na marginesie spektaklu „Dantons Tod Reloaded” z Thalia Theather w Hamburgu

To zupełnie świeże przedstawienie, podczas Kunstfest w Weimarze pokazano je po raz pierwszy. Irański reżyser Amir Reza Koohestani i współpracująca z nim dramaturżka Mahin Sadri przepisują klasyczny dramat Georga Büchnera, przenosząc akcję z czasu Rewolucji Francuskiej we współczesność. W sterylnej scenografii teatru w teatrze opowiadają o piekle dzisiejszego wykluczenia, osadzając akcję w ogarniętym zamieszkami Paryżu, a częścią historii czyniąc doświadczenie kobiet w swoim kraju. Siłę oskarżenia wzmacnia mocne, chirurgicznie precyzyjne aktorstwo młodego zespołu Thalii.

W Weimarze jestem po raz pierwszy, dotychczasowe przedstawienia oglądałem w miejscowym teatrze w samym sercu miasta. Żeby zobaczyć na nowo załadowaną, przeładowaną albo po prostu drastycznie odświeżoną „Śmierć Dantona” trzeba było wyjść poza centrum, do pofabrycznej, jak mi się wydaje, przestrzeni zwanej e-werk. Nie żeby miejsce to robiło jakieś szczególne „industrialne” wrażenie: przed wejściem do teatralnej sali mija się nieczynne maszyny, całość wydaje się specyficznie surowa. Jednak nie bez przyczyny grano tu wcześniej w tym roku „Ubu” Roberta Wilsona. Zarówno tamto widowisko, jak i „Dantons Tod Reloaded” powstały w koprodukcji z Kunstfest. Jakoś podskórnie rozumiem, czemu e-werk fascynuje artystów.

W przypadku inscenizacji Thalia Theather w Hamburgu ważne jest jednak jeszcze coś – poczucie, że wraz z bohaterami na nowo odczytanej „Śmierci Dantona” znaleźliśmy się z dala od wszystkiego, w miejscu zamknięcia, w odosobnieniu, skąd nie można uciec, w miejscu, gdzie dochodzą do głosu najsilniejsze emocje. Sterylnie przezroczystą przestrzeń gry wyznaczają stojące po bokach reflektory, za scenografię służą prostokątne ruchome lustra, odbijające ludzkie twarze i sylwetki, a czasem pełniące funkcję ekranów, gdzie wyświetlane są kluczowe teksty. Z pozoru przedstawienie Amira Rezy Koohestaniego (trzeci raz pracuje w Thalia Theather, na afiszu wciąż utrzymuje się jego adaptacja „Nowego wspaniałego świata” Aldousa Huxleya) to nic więcej niż tylko teatr dynamicznej konwersacji, iskrzącego od napięcia sporu racji. W końcu aktorki i aktorzy z Hamburga niczym piłeczką do ping ponga przerzucają się kwestiami z przepisanego do spodu klasycznego dzieła autora „Leonce’a i Leny”. Czasem dialog przechodzi w monolog postaci, stając się krótkim wykładem jej punktu widzenia. Mimo to jednak irańskiemu reżyserowi oraz młodemu zespołowi Thalii udaje się siłą słów wytworzyć między nimi a nami na widowni atmosferę gęstego aż do granic możliwości napięcia. Thalia Theather to jedna z najmocniejszych marek w Europie, o tym, jak znakomity ma aktorski ansambl, przekonywała już nie jeden raz. Tyle że w „Dantons Tod Reloaded” młodzi wykonawcy muszą obejść się bez jakichkolwiek podpórek. Danton (Stefan Stern) i Robespierre (Oliver Mallison) prowadzą swój pojedynek, jakby spektakl rozgrywał się w świecie znanym z serialu „Sukcesja”, gdzie okazanie słabości jest jak wina nie do przebaczenia. Dlatego postaci z „przeładowanej”  „Śmierci Dantona” prowadzą swoją grę ze sobą i własnymi lustrzanymi odbiciami. W nienagannie skrojonych garniturach, doskonale dobranych krawatach, marynarkach i lśniących kamizelkach są niczym w uniformach bojowników z barykady rewolucji sprzed wieków. Tym bardziej, iż zza okien znów słychać gniewne pomruki.

Koohestani, dziś uznany twórca irańskiego teatru i kina, porzuca dawną skłonność do niepokojących, choć onirycznie rozmytych obrazów na rzecz ostrych cięć. Akcja „Dantons Tod Reloaded”  ma miejsce za kulisami teatru, ale równie dobrze mogłaby w świecie wielkiej korporacji. Oskarżenie dotyczy domniemania molestowania seksualnego, ale irański reżyser myli tropy w roli Camille’a Desmoulinsa, towarzysza Dantona, obsadzając zjawiskową, fantastyczną w tej roli Pauline Renévie. Cała piątka wykonawców oraz współautorka tekstu Mahin Sadri, obecna w nagraniu filmowym, gra zresztą znakomicie, z nieubłaganą precyzją i bez sentymentalnych ozdobników. Dzięki ich wspólnej intensywnej obecności można poczuć płynące ze sceny oskarżenie. Chociaż od czasu Rewolucji Francuskiej minęły z górą dwa wieki, świat znowu wypadł z ram i żaden przewrót nie przywróci porządku. Nawet jeśli na buntowników nie spada już gilotyna, łatwo o faktyczną ich eliminację. W widowisku z Thalii symbolizuje ją świetliste cięcie na ekranie, ma w sobie ostrość dawnych maszyn do zadawania mordów. Koohestani i Sadri dodatkowo potęgują grozę całości innym, tym razem symbolicznym cięciem – włosów irańskich kobiet. Dokonuje go w filmowym nagraniu sama Sadri, obsadzona w roli Marion. Ale dotyczy to wykluczenia irańskich kobiet w społeczeństwie. Twórcy „Dantons Tod Reloaded” łączą więc europejską perspektywę z pamięcią o doświadczeniu ojczyzny. Robi to przejmujące wrażenie.

Mocny to, wwiercający się w serce spektakl. Dobrze, by został pokazany w Polsce. Tu nikt nie każe kobietom ścinać włosów, ale na dobre samopoczucie absolutnie nie wolno nam sobie pozwolić.

 



Krytyk teatralny, dziennikarz, publicysta, selekcjoner festiwali teatralnych, wykładowca.

Media społecznościowe

Projekt i realizacja strony www Sitte.pl

Image