Nie-obojętność
Notatki przy otwieraniu drzwi – część trzecia
„Odpowiedzialność” przygotowana przez Michała Zadarę w koprodukcji grupy CENTRALA i warszawskiego Teatru Powszechnego to w takiej samej mierze przedstawienie, jak głos obywatelskiego sprzeciwu w sprawie dramatycznych zdarzeń, które wciąż mają miejsce na polsko-białoruskiej granicy. Wybrzmiewa ostro, a przed osunięciem się w słuszną, ale jednak publicystykę ratuje spektakl tragiczna historia Issy Jerjosa, uchodźcy z Syrii, który zmarł po polskiej granicy. Issa znaczy Jezus, a my jesteśmy świadkami Jego drogi krzyżowej.
Poprzednie oparte na podobnej zasadzie przedstawienie Michała Zadary, CENTRALI i Teatru Powszechnego nosiło tytuł „Sprawiedliwość” i wzbudziło mój najgłębszy opór. Wraz z zespołem prawników reżyser i jego aktorzy postanowili udowodnić, że Marzec 1968 roku był przestępstwem, odnaleźć winnych i skierować przeciw nim akt oskarżenia. Tyle że kwerenda okazała się niezbyt owocna, główni sprawcy dawno nie żyją albo nie udało się zgromadzić przeciw nim dowodów. Skończyło się na wymienieniu z imienia i nazwiska jednej posłanki, która w owym czasie była początkującą dziennikarką i opublikowała w łódzkiej prasie kilka haniebnych rzeczywiście artykułów. Prowadząc działalność publiczną nigdy zresztą tego nie ukrywała, wielokroć za to przepraszała i deklarowała, że jest gotowa ponieść konsekwencje. Mimo to, z braku bardziej spektakularnych postaci, teatr wszedł w rolę sądu, zapomniał o domniemaniu niewinności, wysłuchaniu strony, wydał swój wyrok i kobietę napiętnował. Ja zaś wyszedłem wściekły na fenomenalne samopoczucie twórców.
„Odpowiedzialność” to jednak całkiem co innego. Spektakl widziałem na krakowskiej Boskiej Komedii, podczas katowickiego festiwalu OPEN THE DOOR nabrał niewątpliwie nowych kontekstów. Michał Zadara wraz z Mają Ostaszewską, Barbarą Wysocką, Mateuszem Janickim (w spektaklach premierowych występował na zmianę z Piotrem Głowackim) oraz zespołem aktywistów, przedstawicieli kolektywów wspierających uchodźców, organizacji humanitarnych, prawników oraz akademików przygotowali świadectwo tego, co działo się i wciąż się dzieje na granicy Polski z Białorusią. Mamy tego świadomość, przez jakiś czas dawaliśmy wyraz naszemu oburzeniu, mocno artykułowaliśmy swe współczucie, mieszkańcy okolicznych terenów wbrew władzy wspomagali potrzebujących. Niedaleko do niedawna niewielki domek miała moja Mama. Pamiętam jej opowieść o kobietach, które gotowały wielkie gary zupy, by podzielić się nią z głodnymi, kryjącymi się po pobliskich lasach.
Dziś jednak o granicy polsko-białoruskiej nie myślimy, co punktuje mocno „Odpowiedzialność”. Po dokumentalnym seansie najmocniej pozostaje przynajmniej we mnie pytanie, jak społeczeństwo tłumnie pomagające uciekinierom z Ukrainy, uczciwie zaangażowane w najprzeróżniejsze działania na ich rzecz i ponoszące z tego tytułu prawdziwe ofiary, mogło tak łatwo zapomnieć o rzeczach, które dzieją się niespełna trzysta kilometrów od Warszawy, od ulubionych kafejek, gdzie zamawiamy latte na sojowym.
W seriach odczytywanych dokumentów (trzeba dbać o wierność słowom, by nie narazić się na akty oskarżenia) rekonstruuje się w seansie Zadary powstanie strefy stanu wyjątkowego na przygranicznym terenie, wskazuje możliwe przekroczenia prawa temu towarzyszące i wskazuje ich prawdopodobnych sprawców, zadając pytanie, czy kiedykolwiek za to odpowiedzą. Układa się to w przejmującą mimo suchości faktów, a może właśnie dzięki niej, opowieść o bezdusznym systemie opresyjnego państwa, który ma zresztą w „Odpowiedzialności” jedną, bardzo konkretną twarz.
Nie bez przyczyny najważniejsze fragmenty scenariusza należą do Mai Ostaszewskiej. Aktorka szczególnie mocno zaangażowana w pomoc potrzebującym na granicy, jest dziś symbolem Polski, która współodczuwa i gotowa jest płacić za to cenę. Gdy mówi Ostaszewska, dokładanie wiemy, że wie, o czym mówi. To jest ważny fragment jej życia. Warto pamiętać, że już po „Odpowiedzialności” wybitna aktorka zagrała główną rolę w filmie „Zielona granica” Agnieszki Holland, na ten sam temat.
Od zawsze wiadomo, że zbiorowe cierpienie nie ma konkretnej twarzy, więc trudniej wziąć je do siebie i do głębi się nim przejąć – jest anonimowe. W „Odpowiedzialności” cierpienie i śmierć mają twarz Issy Jerjosa, młodego mężczyzny, który uciekał ze zniszczonej wojną Syrii z marzeniem, że ułoży sobie życie w Europie. Trafił do strefy stanu wyjątkowego, ukrywał się przed funkcjonariuszami mogącymi w każdej chwili zmusić go do powrotu na Białoruś. Zmarł z wycieńczenia, chory, po polskiej stronie. Issa po polsku znaczy Jezus. „Odpowiedzialność” jest o nim, Jezusie naszej współczesności i jego drodze krzyżowej. I jest wezwaniem, by winni jego śmierci za nią odpowiedzieli.
Festiwale budują nowe konteksty, sprawiają, że spektakle i inne artystyczne zdarzenia nawzajem o siebie się pocierają, oświetlają się, wybrzmiewają pełniej. W wykładzie performatywnym „Futbolowa rebelia” ze Staatstheater w Kassel bezimiennymi ofiarami stają się irańskie kobiety, a zdarzeniami jak w soczewce skraplającymi dotykające ich wykluczenie mecze piłki nożnej. W na poły przerażającym, a na poły upiornie śmiesznym wykładzie mówi się o tym, jak dorabiają sobie brody, by ukryć swą płeć i dostać się na stadiony. Mamy XXI wiek, a piłka nożna jest, jak się przyjęło mówić, najbardziej istotną ze spraw bez znaczenia. I nawet na jej przykładzie widać, że kobiety nie mają zwykłych obywatelskich praw. Warto przynajmniej sobie to uświadomić.
Służy temu również szokujący, choć chwilami zbyt mocno obciążony tezą film Aliego Abbasiego „Holy Spider” – publiczność festiwalu OPEN THE DOOR obejrzy go w niedzielę. Wspaniała Zar Amir-Ebrahimi, nagrodzona za tę rolę w ubiegłym roku w Cannes, gra tu dziennikarkę śledczą poszukującą seryjnego zabójcy kobiet w irańskim mieście Meszhed. Jej dochodzenie przynosi wstrząsające wyniki, a bohaterka staje się potencjalną ofiarą mordercy i całkowicie realną systemu. Wystarczy jednak spojrzeć na pełną determinacji twarz Zar Amir-Ebrahimi, by uwierzyć, że z takimi jak ona zmiana jest jednak możliwa. Trzeba w nią wierzyć, wbrew wszystkiemu.